16 czerwca 2012

Yumi (3)

Część trzecia ;-) 

- Yumi -
3.

- Dobrze Ci poszło – usłyszał po prawej kobiecy głos. 
- D...dzięki – odparł. 
- Wszystko w porządku Marek? - zapytała z troską w głosie kładąc mu dłoń na ramieniu.
Wzdrygnął się na dźwięk swojego imienia i jej ciepłego dotyku. Czuł to nawet przez bluzę. Spojrzał na nią badawczo. Była to ta sama zielonooka, ciemnowłosa dziewczyna którą wtedy zauważył w tłumie.
- Czy my się znamy? - zapytał trochę niepewnie. 
- Och – uśmiechnęła się słodko – Aki no co ty! To ja Yumi.
Uniósł brew w zdumieniu, a więc jednak przyjechała. Przyjechała?! Cholera, ona naprawdę przyjechała! Patrzył na nią i nie mógł uwierzyć, niby nic, ale przecież ona mieszkała teraz w Anglii, jak mogła przyjechać do Polski tylko dla niego, tylko dla tej bitwy?! Nagle jego radość zastąpiło przygnębienie. Przypomniał sobie o obietnicy pozbawienia życia jeśli tylko wygra tę bitwę. Spochmurniał, jednak wolałby, żeby jej nie było. Nie chciał jej narażać, przecież tak ją lubił.
- Po co przyjechałaś? - zapytał zimno.
Chciał zniechęcić ją do siebie. Gdyby teraz się na niego zdenerwowała i odeszła zapewne nic by jej się nie stało. Jeśli przyjechała tylko dla niego i nie miała nic innego do załatwienia w Katowicach, lepiej by już sobie poszła. Tak będzie lepiej dla niej.
- Przyjechałam cię ochronić – odparła poważnie.
Przez chwilę nie wiedział co powiedzieć. Przez głowę przeleciało mu że powinien się zaśmiać czy coś, ale nie potrafił wydobyć z siebie żadnej reakcji. Nie zdumiała go jej wypowiedź, o nie. Yumi zawsze była porywcza w słowach. To co wprawiło go w takie odrętwienie to ton jakim to wypowiedziała. Ton wskazujący na to, że osoba mówiąca jest śmiertelnie poważna i nie żartuje, ton na tyle głęboki że uwierzyć, że te wypowiedziane słowa nie są rzucane na wiatr. W końcu przypomniał sobie jak się oddycha i powiedział coś co zupełnie nie miało związku ze sprawą.
- Mówiłaś, że masz blond włosy. 
- Ach to? - znów się uśmiechnęła nakręcając kosmyk włosów na palec – przefarbowałam się trzy dni temu, potrzebowałam jakiejś zmiany. 
- Aha – mruknął po czym powiedział poważnie – powinnaś jechać do domu.
- Nigdzie się nie ruszę, chyba że z tobą. - wstała – chodź, odprowadzę cie do domu.
- Nie, nie i jeszcze raz nie – powiedział stanowczo lecz również wstał
Bez słowa chwyciła go za rękę i zaczęła prowadzić ku drzwiom. Dopiero teraz zauważył, że klub już prawie opustoszał, więc zapewne było już grubo po północy. Do jego świadomości dobijał się cień nadziei, że może oprawcom znudziło się czekanie. Yumi nadal go prowadziła i choć zajadle się bronił by nie wyjść z nią, wydawała się głucha na jego protesty.

2 komentarze:

  1. Trochu za ktrótkie... ale w poprzednim rozdziale można było się domyślić, że to ona. Czekam na następny rozdział, i zależy od jego długości i handlu to może zaproponuje byś je połączyła, ale obaczy sie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak już wspominałam cudnie się czytało. Szkoda, że Marek jest na początku taki oschły :/ Ale ciąg dalszy czytałam:P i wiem że będzie lepiej :D

    OdpowiedzUsuń