23 czerwca 2012

Yumi (6)


Część 6, ostatnia
(przeredagowana, dzięki nieocenionej pomocy Xzmenki mojej kochanej ;-) )

- Yumi -
 6.
Oczekiwana fala bólu nie nadeszła, poczuł natomiast nad sobą jakiś cień. Powoli otworzył oczy. Pierwsze co zobaczył, to czarne, błoniaste, rozpostarte skrzydła. Usłyszał przeraźliwy dźwięk łamanych kości i wycie: tym razem głos należał do mężczyzny. Mimo piekącego bólu przeczołgał się nieco dalej by zobaczyć dokładnie całą scenę. Blondyni stali jak wryci. Tym, który krzyczał, był zabójca Yumi. Na jego pięści spoczywała drobna dłoń. Skrzydlata dziewczyna miała spuszczoną głowę, płowe, niemal białe włosy, opadając luźno, zakrywały jej twarz. Miała na sobie bordową bluzkę odsłaniającą pępek i czarne długie spodnie uwieńczone pasem z klamrą w postaci rogatej czaszki. Rudzielec wrzeszczał nieprzerwanie, w końcu blada dłoń rozwarła się puszczając swoją ofiarę, ten natychmiast cofnął się o kilka kroków, trzymając złamaną pięść we wnętrzu zdrowej dłoni.

- Mówiłam ci – powiedziała dziewczyna, a głos jej brzmiał głosem tysiąca jej postaci. - co moje, to nie ruszaj! - zagrzmiała.
Podniosła głowę, niemal białe włosy opadły kaskadą na jej ramiona. Wszyscy czterej patrzyli na nią zatrwożeni. Skrzydlata dziewczyna miała twarz Yumi z jedną tylko różnicą. Nie miała ani tęczówek ani źrenic, jej oczy zionęły bezkresną czernia. Złożyła skrzydła, które w jednej chwili przestały istnieć, jakby nigdy ich tam nie było.
- J.. ja.. - zaczął rudzielec, cofnął się i potknąwszy się o coś, przewrócił się na plecy.
- O kurwa... - zaklął jeden z blondynów.
Nie zdążyli nawet mrugnąć, gdy znalazła się obok nich. Wyprowadziła cios nogą na klatkę piersiową wyższego z braci. Odleciał kawałek i i byłby leciał dalej, gdyby nie ściana budynku. Yumi bez najmniejszego wysiłku podniosła drugiego i rzuciła nim o tę samą ścianę, jakby był szmacianą lalką. Bezkresem czerni spojrzała w stronę swego zabójcy. Jęknął z przerażenia, patrzył na nią niezdolny do poruszenia się. Zrobiła pół kroku w jego stronę, zza paska spodni wyjęła nóż. Długi ostry sztylet z drewnianą pięknie rzeźbioną rękojeścią i czerwonym diamentem weń wbudowanym. Uniosła ostrze równolegle do linii oczu. Twarz miała nadal zwróconą w stronę rudzielca.
- Teraz nadszedł wasz koniec – głos tysiąca zabrzmiał beznamiętnie.
Chłopak w wypłowiałych spodniach próbował cofnąć się jak najdalej, lecz spojrzenie smolistej czerni połączonej z wizją długiego sztyletu wbijanego w jego ciało skutecznie go unieruchamiało. Obaj bracia leżeli pod ścianą nieprzytomni. Dziewczyna zrobiła kolejny krok i jeszcze jeden. Przykucnęła przy rudym chłopaku i uniosła sztylet delikatnie.
- Mogę cię zapewnić, że będzie bolało – rzekła.
Chłopak zląkł się. Skulił się w sobie, zamknął oczy i wstrzymał oddech.
- Nie rób tego, Yumi – Marek już do niej dotarł na wpół na czworaka, wyciągnął dłoń w jej stronę - nie rób tego, proszę.
Spojrzała na niego i oczy jej na powrót iskrzyły się intensywną zielenią, zamrugała. Patrzyła pytająco. Czuł, że nie mogła zrozumieć powodów jego postępowa.
- Yumi, to tylko ludzie.
- Tylko... ludzie... - powtórzyła za nim, jakby uczyła się nowego słowa.
- Myślę, że już dostali nauczkę – rzekł łagodnie i dotknął jej uniesionej ręki.
- Do – sta - li... ? - przesylabizowała to słowo, jednocześnie przekrzywiając głowę.
- Tak, dostali – odparł.
Opuściła powoli dłoń, w której trzymała sztylet. Patrzyła na Marka z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Przyglądał się jej, zastanawiając się, co właściwie przed chwilą się wydarzyło. Nadal miała na sobie ten dziwny strój, a jej włosy były niemal białe, ale poza tym wydawać by się mogło, że już wszystko wraca do normy.
- Myślę, że już pójdziemy – zwrócił się do chłopaka w wypłowiałych spodniach – wy także powinniście iść.
Tamten tylko skinął głową niepewnie. Marek z trudem podniósł się z ziemi. Zielonooka poszła w jego ślady, oparła go o siebie. Miała niesamowicie ciepłą skórę.
- Prowadź – powiedziała już swoim głosem
- To będzie hmmm... w lewo – rzekł, uśmiechając się – a właściwie to po co był ten Kage Bunshin? - zapytał jeszcze. 
- Miałam nadzieję, że położą się ze śmiechu i obejdzie się bez ofiar – uśmiechnęła się szczerze.
Ruszyli w stronę jego mieszkania. Po jakimś czasie zerknął na nią. Na powrót miała na sobie jeansy i czarną kurtkę. Jej włosy znów były ciemne. Nie pozostał żaden ślad aktywności skrzydlatego, demonicznego anioła, jakim się stała.

^*^*^*^*^*^

6 komentarzy:

  1. I dobrze tak śmieciom. Spać pewnie już nie będą po nocach, może który życie sobie odbierze. I to nie przez to, że dostali dokładnie to samo co oni we trójkę innym rozdawali, a przez to, że pobiła ich jedna kobieta. Co ja mówię... demon...

    Opowiastka sama w sobie zajebista :) Fajnie jest mieć takiego demona :) Kiedyś se kupie :p Bo czasami by się przydał.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super pomysł z tymi meilami na początku. Można yumi jest świetną bohaterką :)! Taka otwarta. I potem to polskie Marek :D nie wiem czemu uśmiałam się, bo tak ma na imię mój kuzyn :P niezbyt urodziwy. A z niej jaki hardcor że przyjechała i text: "póki jestem dla ciebie względnie miła " XD:).

    Miyawe - chomikuj.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. XD No właśnie nie chciałabym się powtarzać ale super opowiadanie i błagam o ciąg dalszy!

    OdpowiedzUsuń
  4. Powinnam Cię kiedyś zastrzelić za to dzielenie opowiadania ale jest zajebiaszcze :) Dobrze, że nie musiałam czekać na kolejną cześć bo bym stolik zjadła! Lilith Dragonet :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kage Bunshin no Jutsu najlepsze i jej aktywowana moc. Kakoi onechan

    OdpowiedzUsuń
  6. 44 year-old Software Engineer III Standford Siney, hailing from Kelowna enjoys watching movies like My Father the Hero and Shooting. Took a trip to Thracian Tomb of Sveshtari and drives a Viper. zobacz co znalazlem

    OdpowiedzUsuń