22 kwietnia 2014

Ośmioro ocalałych cz2

Część Druga, zapraszam do czytania ;)

2.

- Tato, tato!  - zawołałam – chodź tu szybko!
Siedziałam na kanapie w naszym przytulnym salonie i wpatrywałam się w telewizor, zajadając ulubione chrupki. Nadawali tak przedziwne informacje, iż w pierwszej chwili pomyślałam, że to wszystko jakiś głupi żart. Wprawdzie pierwszy kwietnia był dobre dwa miesiące temu, ale cóż.. może ktoś przedłużył sobie sen zimowy? Z niedowierzaniem kręciłam głową.
-… całym kraju – mówiła dziennikarka – dziwne doniesienia również przywędrowały do nas zza granicy, gdzie mają miejsce podobne wypadki.
Kobieta zniknęła z ekranu i pojawił się film z jakimś wywiadem.
- To było zupełnie nieprawdopodobne – powiedział niewysoki mężczyzna w drogim garniturze, a raczej tym co z niego zostało, czyli  granatowych spodniach i białej, poszarpanej koszuli. Trząsł się i obejmował się ramionami. – Ludzie u mnie w biurze powariowali, jakby nagle wszystkim ktoś coś dosypał do kawy. Mój własny szef, wieloletni przyjaciel, z którego dzieciakami moje dzieci jeżdżą na kolonie, nagle, zupełnie w ciągu sekundy uznał, że jego sekretarka jest śmiertelnym wrogiem, zaczął na nią krzyczeć, mówię pani, to było okropne, „zabije cię!”, krzyczał. Złapał naostrzony ołówek i próbował jej wydłubać oko, chciałem ją od niego odciągnąć, ale rzuciła się na mnie z paznokciami, jakbym to ja ją zaatakował– powiedział, podwijając strzępki rękawa i pokazując podrapane do krwi przedramię – miała tak dzikie spojrzenie, jakbym co najmniej zabił jej matkę…
- Tato, chodź zobacz, to jest jakiś absurd, nadają to na wszystkich kanałach! – zakrzyknęłam, kiedy wiadomości przeniesiono do studia – Tato! Tat.. – obróciłam się i zobaczyłam go.
Nie usłyszałam go wcześniej, odkąd wymienili mu te metalowe zawiasy kolanowe na tytan z jakimś chipem wspomagającym chodzenie, mógł bez stękania i narzekania przebyć dość spory dystans. Stał w drzwiach, mając na sobie jedynie jeansy. Słusznie hodowany przez lata piwny mięsień wystawał z nich oskarżycielsko. W normalnych okolicznościach podeszłabym do niego, poklepała po brzuchu i zażartowała, że na urodziny dostanie karnet na siłownie. Teraz jednak moje oczy powędrowały w stronę jego twarzy. Spojrzenie miał puste, obojętne, jak zombie z jakiegoś kiepskiego horroru.
- Tato..? – zapytałam niepewnie, wstając – co ci jest, tato?
Patrzył na mnie przez chwilę i nagle jego oczy zaiskrzyły się żywym ogniem nienawiści, skoczył w moją stronę i tylko to, że był na bosaka, uradowało mi życie. Pośliznął się na jednym z wolno leżących dywaników na panelach i wylądował płasko na kanapie, zdołał mnie jedynie drasnąć, nim uskoczyłam. Pobiegłam do jego sypialni i wyszarpałam 38mkę z szuflady, drżącymi rękoma, stara odznaka, którą dostał na pamiątkę, gdy odchodził na emeryturę, wypadła na podłogę i potoczyła się pod łóżko.  Nie miałam czasu się schylać, załadowałam dwa naboje, resztę pudełka wrzuciłam do kieszeni. Zerknęłam pośpiesznie na fotografię mamy i przez głowę przebiegło mi pytanie: czy, gdyby żyła, też próbowałaby mnie teraz zabić? Zamarłam nagle, słysząc skrzypienie schodów i jego urywany oddech. Nawet mimo nowego stawu, miał problemy z wchodzeniem na piętro, ostrożnie wyszłam z sypialni rodziców.
- Tato…? – zapytałam w stronę korytarza, ale nie odezwał się.

Patrzyłam jak idzie wolno w moją stronę, jakby przekonany, że dotarcie do mnie to jedyny cel w jego życiu. W ręku miał nożyczki, a w oczach dziką nienawiść. Mimowolnie uniosłam broń. Ręce trzęsły mi się jak w febrze, z tego wszystkiego zapomniałam odbezpieczyć, jak mnie zawsze uczył. Cofnęłam się  w głąb korytarza, próbując sobie przypomnieć, czy we własnym pokoju zostawiłam otwarte okno. Nie byłam pewna, czy miałabym na tyle czasu, by je otworzyć. Patrzyłam na tego obcego człowieka, który niegdyś był moim ojcem, jak zbliżał się do mnie, dyszący i zły, jakby ktoś nagle wywrócił jego łagodną naturę na lewą stronę. Jakby jakiś stary bóg voodoo zamienił go z jego lustrzanym odbiciem. Nie tylko jego zresztą, cały świat, jeśli wierzyć telewizji. Przywarłam plecami do zamkniętych drzwi mojego pokoju, szukając po omacku klamki i zastanawiałam się rozpaczliwie, czy zdołam pociągnąć za spust.

5 komentarzy:

  1. Zapowiada się świetnie, czekam na kolejną część :) Lilith Dragonet

    OdpowiedzUsuń
  2. Znakomicie się to czytało, trochę pozostał niedosyt, że takie krótkie:/ czekam na dalsze części.
    V

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Na komputerze ;-) Będzie opublikowany jutro albo pojutrze, ostatecznie na koniec tygodnia ;-)

      Usuń